W pierwszych dniach lipca 2013, „Lotta” wyruszyła z Elbląga do Gdańska. Przedstawiam zdjęcia i garść spostrzeżeń.
no images were found
Linie energetyczne
Największa, miła niespodzianka czeka na 20 km rzeki (licząc od Wisły), w pobliżu miejscowości Chełmek. Tu znajdowała się najniższa na Szkarpawie linia energetyczna, z 12 metrowym prześwitem. Jachtom choćby nieco większym od Albin Vegi, skutecznie blokowała ona Szkarpawę, a i ja zawsze przechodziłem pod tymi drutami z pewnym niepokojem – koniec anteny na maszcie „Lotty” znajduje się 11 metrów nad powierzchnią wody. Tym razem, mijam tablicę ostrzegającą przed linią energetyczną, bezskutecznie wypatruję drutów i … mijam podobną tablicę z drugiej strony. Tablice jeszcze są, ale drutów już nie ma! Zostały przeniesione pod dno rzeki! W tej chwili najniższa linia na Szkarpawie wisi 14 metrów nad wodą – podobno też ma powędrować pod dno! Wielokrotne monity i prośby żeglarzy, między innym wysyłane przez SAJ, odniosły skutek!
Przystań w Osłonce
W ubiegłym roku otwarto nową przystań w Osłonce, obok prywatnego pomostu, straszącego od lat tablicą “Przystań żeglarska w budowie”. Lokalizacja nowej przystani jest świetna – w pobliżu wyjścia na Zalew. To doskonałe miejsce na nocleg w drodze z Gdańska, po przejściu ostatniego mostu na Szkarpawie, a w rejsie w przeciwnym kierunku, w oczekiwaniu na pierwsze jego otwarcie. Zdarza się, że przy małym pomoście stoi tu kilkanaście jachtów i podobno w Osłonce jest sympatycznie. Używam trybu przypuszczającego, bo do pomostu w Osłonce „Lotta” mająca 1.2 m zanurzenia, dojść nie może! Próbowałem (w poprzednim sezonie) podchodzić różnie: bokiem, skradając się wzdłuż trzcin, lub prostopadle, z kotwicą z rufy, byle dziób znalazł się w pobliżu desek pomostu. Nie da się – jest zbyt płytko. Mówią, że koparka pracująca przy budowie pomostu wybierała materiał spod siebie i wyrzucała do wody kilka metrów dalej…. Przy samym pomoście prawdopodobnie jest głębiej niż na podejściu do niego.
Mosty
Pierwsze ranne otwarcie mostu drogowego w Rybinie wyznaczono na godz. 9:40. To stanowczo zbyt późno, dla tych którzy zerwali się o świcie gdzieś na Zalewie, by na wieczór dotrzeć do Gdańska. Z kolei, po minięciu Rybiny, zdążyć do Drewnicy na 11-tą jest trudno – odległość między mostami to 7 mil. Kwadrans przed 11-tą widzę, że się nie wyrobię i dzwonię do Drewnicy z pytaniem, czy mogliby poczekać z otwarciem kilka minut. Most otwarty zostaje o 11:10, na widok zbliżającej się do niego „Lotty” (innych chętnych na przepłynięcie nie było, a i ruch kołowy na tej drodze jest niewielki). Macham operatorowi ręką w podziękowaniu. Nie pierwszy raz stykam się z podobną uprzejmością w tym miejscu.
Zaintrygował mnie napis na stalowych „belkach” przed mostem w Rybinie (patrz zdjęcie). Zabytkowa stal w konstrukcji nowego mostu?
Śluza Gdańska Głowa
Zwykle różnica poziomów przy śluzowaniu jest tu ledwo dostrzegalna. Tym razem, „Lotta” podnosi się dobrze ponad metr. Od śluzowego dowiaduję się, że brakuje pół metra do zamknięcia wrót przeciwpowodziowych od strony Wisły – śluza przestaje działać, gdy stan wody na Wiśle przekracza 730 cm. Nie ma też możliwości prześluzowania, gdy stan wody w Szkarpawie jest wyższy niż w Wiśle. Warto o tym pamiętać przy planowaniu rejsu.
Wisła
Wisła szeroko rozlana płynie wartko. Prędkość nurtu oceniam na 2.5 węzła. Głębokości duże: 5 i więcej metrów. Staram się trzymać środka rzeki, w obawie przed ukrytymi pod wysoką wodą przybrzeżnymi przeszkodami. Respekt budzą liczne wiry miotające kadłubem w lewo i prawo.
Śluza Przegalina
Uruchomiony latem zeszłego roku most zwodzony przed śluzą umożliwia dotarcie jachtowi z podniesionym masztem Martwą Wisłą do Górek Zachodnich, bez wychodzenia na Zatokę przez główne ujście Wisły (Przekop). Na tablicy przy wejściu do śluzy, wypisane są dwa numery telefonów, oddzielnie do śluzy i do operatora mostu. Dzwonię do śluzowego i to wystarcza do sprawnego podniesienia mostu i prześluzowania.
Most w pontonowy w Sobieszewie
To największa zawalidroga w drodze z Zalewu do Gdańska – z żeglarskiego punktu widzenia, otwierany jest stanowczo zbyt rzadko. Spóźniam się na otwarcie o godz. 13-tej i oznacza to konieczność oczekiwania do 17-tej. Czas spędzam na kotwicy, w pobliżu prawego brzegu rzeki.
Zatoka i Gdańsk
Mijam przystanie w Górkach Zachodnich i wychodzę na Zatokę. Zatokowa fala, przypomina, że tu obowiązują inne niż na Zalewie i rzekach standardy zamocowania różnych przedmiotów w kabinie oraz na pokładzie. Korzystny wiatr pozwala w ciągu godziny dotrzeć do główek Nowego Portu, pozostaje jeszcze godzina jazdy na silniku przez port.
Sienna Grobla
W Marinie Gdańsk nie znajduję miejsca nawet by przykleić się w tratwę do czyjejś burty, więc zawracam do nowej przystani przy Siennej Grobli. Pachnąca świeżością przystań wyposażona jest w pływający pomost z y-bomami. Jest wiele wolnych miejsc. Z pomostu na nabrzeże, znajdujące się może półtora metra wyżej, prowadzą schody i … nowoczesna winda. Miejsca na położenie trapu (zjazdu), dowolnie łagodnie nachylonego, byłoby tu wystarczająco dużo. Winda jednak zapewne lepiej wyglądała w kosztorysie – czym drożej tym lepiej. To cecha wszystkich znanych mi przystani budowanych z dotacyjnych funduszy w ostatnich latach na Zalewie – jak widać podobnie jest też w Gdańsku.
Pływający pomost, jak na pływający pomost przystało, zakotwiczony jest do pali wbitych w dno rzeki i dostosowany jest do dużych wahań poziomów wody. Winda i schody stoją na pomoście, unoszą się więc wraz z nim. Jeśli poziom wody wzrośnie o pół metra, to przed (górnym) wejściem z nabrzeża do windy i na schody, trzeba będzie dostawić kolejne schodki albo trap – tym razem w górę. Na razie poziom wahnął się w granicach kilku centymetrów, więc blacha łącząca schody z nabrzeżem ześlizgnęła się z krawędzi schodów i smętnie zwisa wertykalnie. Między nabrzeżem i schodami wieje dwudziestocentymetrowa dziura.
Stróż (całodobowy dozór na przystani z pięcioma może jachtami) wydaje mi za kaucją klucz do sanitariatów. W sanitariatach dwie kabiny, umywalki, lśnią czystością i nowością – wszystko zamykane tym jednym kluczem. Na pomysł zamka na kartę, czy szyfr, oczywiście nikt tu nie wpadł. Normalka. Zdziwiony jestem natomiast porannymi pretensjami żeglarza z sąsiedniej łódki – okazało się, że stróż wydał mi jedyny klucz do męskich sanitariatów!
W przystani przy Siennej Grobli zacumowałem po 16 godzinach od wyruszenia od mostu na rzece Elbląg w Nowakowie, z czego około 5 godzin, to łączny czas oczekiwania na otwarcie mostów. W drodze spotkałem dwa jachty na Szkarpawie, żadnego na Wiśle, aż do Przegaliny, i kilka kolejnych na Martwej Wiśle. Wszystkie mosty na Szkarpawie i obie śluzy pokonywałem bez towarzystwa innych jednostek. Płynąłem 3 lipca – więc jakby w sezonie.