Brantevik – mały port z wielką przeszłością

Port Brantevik nie jest nawet wymieniony w Gästhamnsguiden – uaktualnianym corocznie zestawieniu prawie 500 szwedzkich portów gościnnych, którego egzemplarze można za darmo pobrać w większości szwedzkich przystani. Duża marina w Simrishamn znajduje się raptem o 3 Mm dalej na północ, a znany port w Skillinge – 3,5 Mm na południe. Wydawałoby się więc, że na wschodnim wybrzeżu Skanii (szw. Skåne) – najbardziej na południe wysuniętej prowincji Szwecji – jest wiele ciekawszych miejsc niż ta, pozornie zabita dechami wiocha, w której zapewne od wieków diabeł mówi dobranoc, a w porcie na marynarzy, wystarczająco nierozważnych by tam zawinąć, czyhają płycizny, skały i trolle. Tymczasem, w rozmowach z poznanymi na szlaku szwedzkimi żeglarzami Brantevik jawi się jako wielki port XIX wiecznych żaglowców, a dokładna mapa pokazuje porcik z łatwym podejściem, kursem podejściowym 254° wytyczonym świetlnym nabieżnikiem, obszernym (acz płytkim poza torem wejściowym) awanportem i przyzwoitą (1,5 do 2,5 m) głębokością wewnątrz przystani.

Rybacka osada Brantevik powstała na początku XIX w. – najpóźniej spośród kilku jej podobnych we wschodniej Skanii – i w zasadzie trudno zrozumieć, co spowodowało, że właśnie nazwa Brantevik w rejestrze z 1899 roku widnieje jako port macierzysty aż 118 żaglowców. W żadnym innym porcie Szwecji nie zarejestrowano w owym czasie większej ich liczby! Wpływ na to miało zapewne powstanie w 1871 roku towarzystwa ubezpieczeniowego „Hoppet” (szw. nadzieja), w którym ubezpieczone były wszystkie statki zarejestrowane w Brantevik. Żaglowce przede wszystkim transportowały produkty rolne do portów prowincji Blekinge, przywożąc drewno w drodze powrotnej. Pływały też na Bornholm i do bardziej odległych portów duńskich. Okres świetności Brantevik skończył się w latach 20-tych XX w. tak szybko jak się zaczął – wraz z upowszechnieniem statków napędzanych silnikami parowymi i spalinowymi. Towarzystwo ubezpieczeniowe istniało do 1955 roku. Ostatni żaglowiec został sprzedany cztery lata później.

Rok po zakończeniu działalności przez firmę ubezpieczeniową powstała fundacja „Hoppet”, która stara się podtrzymać pamięć o tradycjach Brantevik. Fundacja prowadzi znajdujące się we wsi muzeum morskie. Niemal wszystkie eksponaty są darami mieszkańców Brantevik – najwięcej jest obrazów i rycin o tematyce morskiej oraz modeli żaglowców. Można obejrzeć też urządzenia mechaniczne i przyrządy nawigacyjne wykorzystywane na morzu, a także zdjęcia mieszkańców, marynarzy i statków.

Największym lokalnym przedsięwzięciem nawiązującym do czasów świetności portu jest jednak budowa repliki XIX-wiecznego żaglowca. W połowie lat 90-tych powstało stowarzyszenie dedykowane temu projektowi. Po zebraniu funduszy (lista sponsorów zawiera nazwy około 90 firm działających w okolicach i ponad 30 nazwisk osób prywatnych), prace konstrukcyjne rozpoczęto na nabrzeżu w Brantevik w 1997 roku. Kadłub zwodowany został w czerwcu 2001 roku, a rok później 16 metrowy kuter gaflowy o nazwie „Hoppet” ruszył w dziewiczy rejs. Żaglowiec pływa z pasażerami po okolicznych wodach, dość regularnie udaje się w jednodniowe wycieczki na wyspę Christiansø i okazjonalnie odwiedza inne bałtyckie porty.

W Brantevik tak naprawdę znajdują się dwa otoczone solidnym falochronami porty, oddalone od siebie o 500 metrów. Dwie części osady należały niegdyś do dwóch różnych parafii i dlatego posiadały oddzielne przystanie. Mapy i inne pomoce nawigacyjne podają jednak dokładne informacje tylko o porcie południowym – należy przyjąć, że północny nadaje się tylko dla łodzi o małym zanurzeniu.

Dziś Brantevik ma około 400 stałych mieszkańców – niemal trzykrotnie mniej niż na przełomie XIX i XX w. Jest to przede wszystkim miejscowość letniskowa. Znajdziemy w niej hotel, dwie restauracje, kafeterię, całoroczne schronisko młodzieżowe, klub sportowy, kort tenisowy. Nie ma natomiast sklepu spożywczego. Wieś upodobali sobie artyści – są trzy galerie sztuki. Corocznie w lipcu odbywa się festiwal jazzowy. W Brantevik zamieszkał znany dziennikarz Bertil Torekull, który swoją wydaną w 1995 roku i później wznawianą książką Livet var en dröm på Brantevik: tankar tänkta på ett fiskeläge (Życie było jak sen w Brantevik: myśli pomyślane we wsi rybackiej) rozsławił miejscowość w całej Szwecji.

Brantevik leży w nieformalnym regionie Österlen, obejmującym południowo-wschodnią część Skanii. Nazwa Österlen pochodzi od określenia „na wschód od szlaku” (szw. öster om leden), czyli drogi z Ystad w kierunku północno-wschodnim do Brösarp i dalej w stronę Kristianstad. Już sama nazwa sugeruje, że w porównaniu z innymi częściami Skanii, jest to region spokojniejszy – pozbawiony dużych ośrodków miejskich, rolniczy (specjalnością są sady), popularny jako miejsce wypoczynku. Jedną z największych turystycznych atrakcji Österlen jest zamek Glimmingehus, znajdujący się o niecałe 10 km na zachód od Brantevik (najbliżej do zamku będzie jednak ze Skillinge). Ta najlepiej w Skandynawii zachowana średniowieczna twierdza pobudowana została w latach 1499–1506. W zamku można m.in. obejrzeć różne ciekawe rozwiązania techniczne służące zwiększeniu jego obronności. Oprócz głębokiej fosy z mostami zwodzonym i murów grubych na 2,4 m u podstawy oraz 1,8 m w ich górnej części, znajdziemy też fałszywe drzwi, ślepe korytarze, kręte klatki schodowe z licznymi otworami umożliwiającymi dźganie wdzierającego się nieprzyjaciela, tudzież otwory do wylewania mu na głowę wrzącej smoły.

Tekst ten ukazał się w numerze 02/2015 miesięcznika „Żagle”.

Komentarze

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.